sobota, 23 lutego 2013

              śnieżna Dama

Wczoraj spotkałem panią
w bieli calutka była,
płaszczyk z futer sobolich
swe włosy szronem przykryła

Dzieci, jej srebrnych śnieżynek
było ze sto- tysięcy,
razem z soplami lodu
na pewno jeszcze więcej

Dlaczego myślałem ma "sanki"
tak piękna i nie samochodem,
lecz kiedy podałem jej rękę
zmroziło me serce chłodem.

Na drugich siedział saniach
z wielkimi przy nosie soplami
minister do spraw ośnieżania
powożąc reniferami

Ta Pani to była zima
a tacy nie chodzą sami
ze służbą i mężem Mrozem
śnieżycą i bałwanami

śnieżynki jak wszystkie dzieci
tylko im w głowie swawole
białym z poduszek pierzem
pokryły łąki zagajnik i pole

Wróciłem prędko do domu
ze strachu i z zimna drżałem
choć chciałem nie mogłem pisać
Bo dopiero dziś--odtajałem

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz