środa, 18 grudnia 2013

Świąteczny stół





Święta święta i po świętach
kiedy gąska już zarżnięta,
indor leży już w brytfannie
będzie super drugie danie.

Kogut bez kureczki chodzi
głośno pieje i zawodzi,
robi zamęt, awantury
już się warzy rosół z kury.

Kaczek tylko siedem w stadku
ósma pewno przy obiadku,
miejsce zajmie honorowe
bo kaczuszki ponoć zdrowe.

Cieszy się prosiaczek w chlewie
że się koniec zbliża nie wie,
na rożenku go położą
i do ryjka jabłko włożą.

Jeszcze wspomnę tu barana
rżnąć go będą zaraz z rana,
będzie z czosnkiem i z cebulką
obtoczony tartą bułką.

Po zającu skórka wisi
sam się w kwaśnym mleku kisi,
królik nagi i obdarty
będzie na stoliku czwarty.

Krowa obrażona stoi
czy ją dzisiaj ktoś wydoi?
byk nadrabia dziarską miną
coś tu pachnie wołowiną.
.
Nie zabiją tylko psiaka
mięso psa nie dla polaka,
konia jedzą tylko włosi
ponoć dobre-aż się prosi.

Kotek nie jest pewny siebie
więc posiedzi lepiej w chlewie
i po świętach wcześnie z rana
przyjdzie znowu na kolana

poniedziałek, 16 grudnia 2013

W stajence


                                                           
W ubogiej stajence Bóg się mały rodzi
chór anielskich pieśni w nocy się rozchodzi
biegną do Betlejem pastuszkowie mali
którzy niedaleko owiec doglądali.

Spieszą się królowie bo jadą z daleka
wiedząc że tam w żłobie Jezus na nich czeka
kadzidło i mirę złoto z sobą mają
Betlejemskiej gwiazdy w górze wyglądają.

Prowadzi ich prosto do wybrańcy Boga
w sercu niosą miłość nie straszna im trwoga
bydlątka w stajence o ciepło zadbały
narodzone ciałko oddechem ogrzały.

Józef i Maryja z narodzin się cieszą,
Mesjasz się narodził, aniołowie głoszą
krzyż będzie symbolem ludu chrześcijańskiego
dla tych co uwierzą będzie czekać niebo.

Głodnych i spragnionych zaprośmy w swe progi
niech adwent nas prowadzi przez opłotki drogi
sprawdzianem naszym będzie do życia wiecznego
a wtedy na pewno otworzy nam Bóg niebo.

Kłamliwe Reklamy

                          

Stresem życia powiązany
polityką ociemniały,
mrówką ludzką w społeczności
czuję się potwornie mały.


Media z twarzą niewiniątka
karmią zmysły reklamami,
puenty filmu nie spamiętasz
przerywanej produktami.
   


Banki forsę nam wciskają
wabiąc zero procentami,
chcąc rozkręcić popyt, podaż
zarzucając zakupami.


O chorobach ciągle mówią
prezentując cud lekarstwa,
bez litości nad chorymi
obietnice pełne kłamstwa.


Nie bądź głupi, łatwowierny
bo ograbią cię do kości,
nie wierz piórkom farbowanym
bo to buble bez jakości.

13-Grudnia

                                                                                                                                                                                                                                            

http://pamiec.pl/ftp/ilustracje/domyslne.jpg             Na tych z książeczkami              
na zwykłe, czerwone,
strachem przed ruskimi
państwo podzielone.

Ciemnotę wmawiano
że się dobrze wiedzie,  
na kartki nam dając
   suchy chleb i śledzie.  


Na sztandar z góry, pluli
Polski, Biało-Czerwony, 
w świat żarcia posyłając
pełniutkie wagony.


Z gębami wypasionymi
na trybunach stali,
bo jeszcze byli ważni
bo jeszcze się nie bali.


że ludzi wykształcili
w rządzie żałowali,
gdy Śląsk oraz Wybrzeże
skłócić próbowali.


Wreszcie ruszył naród
gnębiony, kopany,
wrzody rozdrapując
i Katynia rany.


Na taczkach ich wywiózł
wywalił ze stołków,
pośmiewisko robiąc
z partyjnych matołków.


W ucieczce pamiętam
radiowóz pijany,
strach, oraz bezsilność
w oczach taty, mamy.


ZOMO-wską hołotę
na naród wysłali,
kulami częstując
co na nich pracowali.


Dziś rusek nie jest wrogiem
bo nowy w progach stoi,
choć bez armat i czołgów
czymś innym nas niewoli.


Na zachód nas wygania
w poszukiwaniu pracy,
w globalizacji kajdanach
tułają się rodacy.


EU-nas uzależnia
forsą obdzielając,
innym państwom kradnąc
innym znowu dając.


Na górze zaś skłóceni
o rządowe stołeczki,
w obietnicach się prześcigają
chcąc nalać z pustej beczki.


Czoło chylę przed tymi
którzy za nas i Europę,
przed Biało-Czerwoną flagą
w krwi, leżeli, pokotem.

Tak zwyczajne życie

 

           Matce na 85-piąte urodziny

Ostoją naszą byłaś
przez swoje młode lata,
jak mur stałaś za nami
twój mąż, oraz nasz tata.

Nikt nigdy z nas nie słyszał
słów skarg i narzekania,
gdy wśród szarości życia
spełniałaś swe zadania.

Nie znałaś szminki, ciuchów
nie byłaś w uzdrowisku,
twa miłość była ciepłem
przy domowym ognisku.

Dziś wiemy jak jest trudno
dać przyszłość swoim dzieciom,
wiedząc że trud daremny
bo kiedyś z gniazd wylecą.

Los rzucił mnie złośliwy
z daleka od rodziny,
matczyne serce czeka
czy przyjdę w odwiedziny.

Tęsknota nie zna granic
przeszkód i odległości,
przyjadę by zobaczyć
w twych oczach błysk radości.

Na szyję ci się rzucę
i ucałuję ręce,
głęboki pokłon złożę
za trudy twe w podzięce.

Siądziemy obok siebie
matka i syn z daleka,
bez czasu co przemija
bo serce już nie czeka.

Ja z kieliszeczkiem w ręku
ty z twoimi ziółkami,
będziemy się upajać
naszymi wspomnieniami.

Tuż obok wielu ludzi
ci bliskich i kochanych,
odgoni cień starości
wyleczy duszy rany.

A gdy popatrzysz w koło
nie wstydź się łez wzruszenia,
to wasze dzieci i wnuki
owoc waszego istnienia.

Polska Droga

Wygnańcy Europy jadą autostradami
przez granice, dalej, polskimi drogami
ciągnie ich do domów, dzieci i rodziny
po długiej harówce, wreszcie w odwiedziny

Napełniali forsą zachłanne kieszenie
powiększając innych, tak już wielkie mienie
spali gdzieś po kątach, po pięciu w pokoju
robili w zakładach i grzebali w gnoju

W kraju tej roboty by się nie złapali
bo by się pośmiewisk otoczenia bali
a tutaj z daleka i twardą mamonę
zmysły polskiej dumy trochę przytępione

Kupują na „schrocie” zachodniego grata
za marną jałmużnę spłacają go lata
ceną jest rozłąka i rozpad rodziny
i dwa razy w roku przyjazd w odwiedziny

Zazdroszczą im w Polsce gabloty i domu
o wyjeździe mówiąc z żoną po kryjomu
żeby może także, ruszyć w obce strony
wyciągając rękę po szczęście mamony

Od Berlina prosto, obok Hannoveru
tuż przy Osnabrücku widać was tak wielu
o zmęczonych twarzach po długiej podróży
sen nieubłagany oczy wasze mruży

Zwą ją polską drogą lub polską aleją
jedni wam zazdroszczą a drudzy się śmieją
mówią że się znacie na każdej robocie
solidnie robicie, nieraz w czoła pocie

Ale czy naprawdę tej tułaczki trzeba
by gdzie indziej szukać poza domem chleba
wskażcie na przysięgę Kaczce i Tuskowi
by tak jak przyrzekali-służyli narodowi

By wam w kraju pracę, przyzwoitą dali
byście tu na miejscu polskę budowali
a jak wam za pracę uczciwie zapłacą
państwo oraz naród wiedzą ich wzbogacą

niedziela, 15 grudnia 2013

Jesienno-zimowy wiatr

Jesienno-zimowy wiatr
drzewa zagina do ziemi,
zimy to nie jest początek
ni koniec złocistej jesieni.

Z burzami jesień odchodząc
drzew konarami się kłania,
nie chce może po prostu
                                       tak odejść bez pożegnania.

Odchodząc po sobie zostawi
kolory parków i lasów,
kwadraty uprawnej ziemi
pełne zimowych zapasów.

                                              Morza piaszczyste plaże
długich spacerów wspomnienie,
obraz zamglonych jezior
i żagli gasnące cienie.

Zima zaś czekać nie chce
by swym nas upoić urokiem,
bielą śniegu zachwycić
i skutym lodem potokiem.

Będzie chciała nas straszyć
siarczystym mrozem, wichurą,
niebo nad nami zaciągnąć
ciężką śniegową chmurą.

Teraz młoda i silna
straszy natury bicepsami,
śnieżynek wspierana armią
i śnieżnych zasp szeregami

Samozwańczy krytycy,...

                                                do próby wiersza "honorowi dawcy herezji"
Czy każdy kto sex uprawia
kocha już na zabicie?
kto stary jest, ma brodę
                         zna doskonale życie?


Czy ktoś kto ma samochód

musi być mechanikiem?
paznokcie sam obcina
zaraz kosmetykiem?


Kto żarówkę wymienił
elektrykiem za młodu?
kto wiersze sobie pisze
krytykiem z zawodu?

Czy każdy kto chce pisać
nie może być Miłoszem?
bo żyje na wygnaniu
i nie śmierdzi groszem?


Nie mechanikom pojazdów
prawko odebrać proponuję,
a kto nie jest kucharzem
niech w domu nie gotuje.


Zabronić szyć samemu
wyłącznie sex po ślubie,
ten kto nie jest stolarzem
niech rzeźb żadnych nie dłubie.


Zabronić bezrobotnej
Polonii na świecie,
by pisała poezje
bo pisze tylko śmiecie!


Wdowy i rozwódki
też pisać nie mogą,
bo wieje pospolitym
ruszeniem i trwogą.


Dla tych co zechcą pisać
testy wprowadzić państwowe,
pozbyć się amatorstwa
niech będzie, zawodowe.


Zapłacą w dobrym €-uro
za wierszy moich czytanie,
bo jako poeta-zawodowiec
mam w nosie innych zdanie!

Niebiański ślub

Zaprosił dziś Mikołaj
do tańca Barbóreczkę,
walczyka proponując
lub skoczną poleczkę.

W drodze się spotkali
bo była na imprezie,
on z pustymi saniami
od dzieci naszych jedzie.

W kopalni u skarbnika
z górniczą bracią była,
zwiedzała wyrobiska
i grzańca z nimi piła.

Była też Karolinka
górników ktoś z rodziny,
z znanego Gogolina
zjechała w odwiedziny.

Robota już skończona
i rozdane prezenty,
nikomu niepotrzebny
od dziś Mikołaj święty.

Zapraszam cię do sanek
i do nieba na tańce
bo tam nie tylko święci
modlitwy i różańce

Pójdziemy z wiatrem w tany
bo kogoś mi potrzeba
kto życie mi umili
oraz przychyli nieba

Rok cały jest przed nami
więc czasu mamy wiele,
jak będziesz mnie kochała
spotkamy się w kościele.

Bóg da nam rozgrzeszenie
przewiąże stułą ręce,
a ja święty Mikołaj
dam serce ci w podzięce.

poniedziałek, 2 grudnia 2013

Święto Niepodległości

 
Rodziło się bardzo powoli
najpierw pod innymi nazwami,
istnienie swe podkreślając
wojskowymi defiladami.

Jak tort sobie kraj podzielili
Austria, ruscy, prusacy,
gdzie rząd słaby, niezgodny
szans nie mieli rodacy

Upomniał się Józef Piłsudski
po latach niewoli i głodu,
o wolność w środku Europy
i prawa do swego narodu

Na nic to wszystkim poległym
że dzień wolny ze sztandarami,
gdy życie oddać musieli
w pogoni za ideałami.

Próbuje na nowo nas dzielić
mocarstwo większe jak prusacy
Europa co wchłania Polaków
w poszukiwaniu pracy

Gdzie rząd sprzedany i słaby
bo rządzi nim globalizacja
zakują nas w pracy kajdany
bo tylko silnych jest racja!

Światło w tunelu

Wiarą tysiącletnią budowany
czas przyjścia i oczekiwania,
Biblii pisany przesłaniem
z mroku historii się wyłania.

Kim był i co nam przyniósł
co dał wybranej ludzkości,
mesjaszem był, kierunkiem
czy kością niezgody i złości.

                                                                                

Czy za to zginął na krzyżu
by nas poróżnić z innymi,
zabijać w wiary imieniu
kłócić z innymi wiernymi.

By skarbce zapełnić Papieża
Graala świętego szukali,
z krzyżem na swoich tarczach
gwałcili, palili, mordowali.

W imieniu Boga prowadzone
przez kościół płacone wyprawy,
krzyż odziewały w całun
strachu oraz niesławy.

że lepsi jesteśmy pokażmy
od dawnych krzyżowych rycerzy,
pod dach przyjmując wszystkich
też nawet jak ktoś nie wierzy

Sprawmy by nie wstał od stołu
głodny czy nie odziany
nikt z nas nie będzie uboższy
jak mu coś od serca damy

W Biblii, śruti czy w koranie
w zwojach hebrajskiej Tory,
przykłady wiary znajdziemy
oraz współżycia wzory.

Niech świeca w stroiku będzie
w ciemności drogowskazem,
siłą łączącą świata religie
bo miłość to znaczy razem.

Nostalgia

 
Okryły mgieł tumany
dzionki i poranki.
słoneczko patrzy smętnie
spoza chmur firanki.

Zaszronione ranne łąki
srebrzą się i złocą,
przymrozkiem malowane
w tajemnicy nocą.

Dywan z liści leży
w parku pod drzewami,
kożuch miękkiej waty
wisi nad stawami.

Rolnik już bez pracy
bo wcześniutkie wieczory,
z górskich hal zagnane
stada do obory.

Wkrada się nostalgia
w wierszy naszych rymy,
kroków nasłuchując
nadchodzącej zimy.

Modlitwa dziecka!

Czuwa codziennie nade mną
mój osobisty Aniołek Stróż,
chroni przed nieszczęściami
oraz grzmotami burz.

Każe mi być pracowitym
kochać rodziców i brata,
słuchać co radzi serduszko
co mówi mama i tata.

Ci którzy w nie bardzo wierzą
zobaczą nad sobą anioły,
chroniące rodziców w pracy
i dzieci idące do szkoły.

Czasami czuję Twe skrzydła
a znaczy to dla mnie wiele,
lżej mi jest jakoś na duszy

dzięki, mój opiekuńczy-Aniele!
                                                               

Prawo do łez



                                       
Prawo do łez
musi mieć z nas każdy
dorosły czy mały,
tchórz czy odważny.
                                                                         
Łez ze wzruszenia
czy wielkiej rozpaczy,
gdy ciężko na duszy
lub piękno zobaczy.


Tak jak płacz dziecka
bo coś mu się zachce,
lub serce się znajdzie
w miłości pułapce.


Bo naraz odeszło
co w życiu najdroższe,
do nie rozwiązania
są rzeczy tak proste.


Ze szczęścia wielkiego
bo ktoś obok bliski,
lub łzy pożegnania
gdy stoją walizki.

 
Trzeba odwagi
by ktoś je zobaczył,
i swą uczuciowość
nimi zaznaczył.


że nie jest herosem
choć wielki i duży,
lecz słabeuszem
gdy nad nim się chmurzy.


Są bramą otwartą
do wnętrza człowieka,
lub ochronną zasłoną
jak dla oka powieka.

Nocne życie miasta




Snują się miast ulicami
różnych mieszkańców cienie,
strach siejąc oraz zgrozę
polując na życie i mienie.

W dżungli miejskiego życia
gdzie prawa nocy panują,
 chcąc przeżyć i się wykazać
gwałcą, kradną, mordują

Lekkich obyczajów panie
czekają na chętnych miłości,
próbując za pieniądz ugasić
pragnienie ukryte w męskości.

Handlarze prochów, sprzedawczyki
w ciemnej ukryci bramie,
z działkami narkotyku omijają
jasno świecące latarnie.

Mówią że będę miał wizje
głodu powodując katusze,
diabelskim uzależniając towarem
rabują zmysły, ciało i duszę.

Jest jeszcze inna noc w mieście
kusząca reklam neonami,
muzyką klubów, dyskotek
z kawiarni i pubów zapachami.

Gdzie można spacerkiem po rękę
zostawić stres poza nami,
bulwarem nad piękną rzeką
iść w parze z marzeniami.

Gdy noc ucisza miast wrzawę
i północ kuranty wydźwania,
zmęczeni pędem codzienności
kładziemy się do spania.

Zwiastuny zimy!


Zasnuło się niskie niebo
dziś zimy zwiastunami,

nieboskłon przykrywając
ciemnych chmur kocami.

 

Bliskim odgłosem grzmotów
cold grozę sieje wśród ludzi,
w pościel wchodzącą naturę
ze snu zrywa i budzi.

Poddać się zimie nie chce
grożąc jej błyskawicami,
świetliste ciskając pioruny
stoi przed jej szeregami.

Wiatrem siarczystym z północy
ugasić je zima próbuje,
groźnie odgłosy grzmotów
śniegiem głuszy, tonuje.

Wichurą gnie drzewa do ziemi
zrywając z ich liści szatę,
jesień moc chcąc pokazać
zapala piorunem chatę.

Tak z sobą od lat tysięcy
kłócą się, siły marnują,
wiernych fanów szeregi
przeciw siebie buntują.

Jedni kochają jesień
jej urzeczeni barwami,
drudzy tęsknią już teraz
za śniegiem , kuligiem, nartami.

niedziela, 3 listopada 2013

Puk-puk, jestem

Puk- puk już tutaj jestem
po takim długim czasie,
rodziców chcę powitać
i siostrzyczkę Michasię.

Puk- puk to już nareszcie
już wyszłam z twego brzuszka,
twój pocałunek czuję
jak moją główkę muska.

Puk- puk chcę poznać życie
chcę bawić się lalkami,
po mokrej trawie biegać
zachwycać się kwiatami.

Przede mną długa droga
jak los na to pozwoli,
chcę waszym być spełnieniem
ukoić jak coś boli.

Mamusiu pragnę bardzo
byś bajki mi czytała,
w kucyki plotła włoski
w sukienki ubierała.

Byś tato mi pokazał
jak gra się w chowanego,
tajniki życia zdradził
by poznać coś nowego.

Byś pokazał mi dziadku
bo czasu masz niewiele,
jak przeżyć dzień tygodnia
by tak był jak w niedzielę.

Ty babciu mi pozwalaj
na wszystko co nie wolno,
kobiecość we mnie obudź
bym była jak ptak wolną.

Puk- puk, zostanę z wami
jak na to pozwolicie,
swym śmiechem wam wypełnię
zapracowane życie.

Choć jestem jeszcze mała
jak okruszek, jak lalka,
chcę przez was być kochana
puk- puk, to ja Natalka.

sobota, 2 listopada 2013

Nocna podróż

Zatopiony w ciszy nocy

snami jeszcze otulony,
z za firanki ciężkich powiek
wstałem, sobą przestraszony.

Sen malował swe obrazy
w jakiejś innej codzienności,
świat tajemny pokazując
pełen cudów, przeciwności.

W jakimś innym obcym świecie
do poduszki przytulony,
podróżnikiem byłem w czasie
z postaciami z innej strony.

Niby sen to, niby jawa
widzę wszystko tak wyraźnie,
moja postać tam i tutaj
przeszłe oraz przyszłe jaźnie.

Coś co było i co będzie
zobaczyłem w snu obrazie,
jak w TV o złym odbiorze
w czarnym białym są przekazie.

Długo leżałem w bezruchu
senną marą przestraszony,
w nocnej ciszy nasłuchując
jakichś znaków z drugiej strony.

Może tam jest miejsce Boga
lub przepiękne obce światy,
czeka na nas tam spełnienie
lub u obcych kazamaty?

Tęczowy dywanik

Na skoszonej trawie
ostatni raz w tym roku,
dywanik z liści leży
dodając jej uroku.

Wplecione w trawę liście
barwami tęcz się mienią,
utkały ten kobierzec
natura wraz z jesienią.

Już ogród uprzątnięty
schowane stół, huśtawka,
pozostał w barwach skalniak
oraz pod drzewem ławka.

Lata są coraz krótsze
lub mi się tak wydaje,
bo słońce wcześnie znika
i co dzień później wstaje.

I jesień jakaś krótsza
i wiosna nie najdłuższa,
też zima chociaż sroga
się zdaje szybciej puszcza.

Może im człowiek starszy
czas życia szybciej leci,
zmieniając rytm istnienia
dla starych lub dla dzieci.

Widząc jak mi umyka
mój czas między palcami,
wybiorę się na spacer
pustymi już polami.

Do parku wezmę Anię
i na przechadzkę w lesie,
posłuchać opowieści
co wiatr jesienny niesie.

Zmiana warty!


To nie są żadne plotki
lub też komików żarty,
w naturze nastąpiła
na dobre zmiana warty.

Tak kiedyś płodna matka
pachnąca pól zbożami,
zmęczona ciężką pracą
okryła się mgiełkami.



Wstaje więc coraz później
spać zaś się wcześnie kładzie,
zostawia lasy, parki
zmoknięte i w nieładzie.

Jak u mamy przy piecu
cieplutkie dni za nami,
błękitne kiedyś niebo
pokryte jest chmurkami.

Już puste ptasie gniazda
umilkły młodych trele,
cichutko jest wieczorem
jak w czasie mszy w niedzielę.

Wiatr hula wśród gałęzi
jesieni brzmi muzyka,
golutka już czereśnia
konary swe wytyka.

Tuła się po opłotkach
ubrana w liście jesień,
owoce z pól i sadów
w koszyku wielkim niesie.