środa, 27 lutego 2013

Głód

        

Na pewno z was każdy widział
zgłodniałych oczy dzieci?
i ogień pragnienia, Nadziei
który się w nich nie świeci?

Życia spragnione ciało
po chleb wyciągnięte ręce
i nędzą, postarzałe twarze
w niemej dziecięcej udręce.

 

Jak matki, chodzące trupy
z piersią, pustą bez mleka,
bezsilnie próbują zatrzymać
życie co z pociech ucieka.

Niektóre może z nich myślą
że tak wszystkie dziatki mają
bo brzuszki ich zawsze puste
i pełnych talerzy nie znają

My zaś w pięknych domach
z sytymi dziećmi na ręce,
nie chcemy, lub nie umiemy
myśleć, o innych udręce

Na szklanym ekranie je widząc
przerzuca się szybko kanały
by dzieci swe nie widziały
i nas nie rozpraszały.

Wina to tych jest na górze
co nasze pieniądze rozdają,
tyranom je dając na konto
sumienia swe oczyszczają.

Na wojny dostają pieniądze
rakiety i kałasznikowy,
by kupić za to chleba
nie przyjdzie im do głowy

I my, bez winy nie sami
bo wszyscy o tym Wiemy
ale to przecież wygodne
udając - że nic nie widzimy

Chciałbym być wynalazcą

i taką wymyślić skarbonkę,
gdzie kromkę wkładając chleba
w głodną przesłał bym rączkę.

By sny me czarne zniknęły
i spośród sterczących kości
wyczytać mógłbym w ich oczach
błyski dziecięcej radości.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz