poniedziałek, 27 stycznia 2025

 

                     Letni dzionek


Za oknami dzionek wstaje

przeciągając drzew ramiona

po upalnej parnej nocy

rosą zieleń jest spocona


Obudzone pędem pracy

na ulicach życia głosy

zamienione w czarny ugór

poznikały zboża kłosy


Obowiązek budził z rana

takie tam, przyzwyczajenie

mi kazało lat pięćdziesiąt

zadbać o wikt oraz mienie


Żaden ze mnie nocny Marek

coś wyrywa mnie z pościeli

bez znaczenia czy słoneczko

lub na dworze śnieżek bieli


Dzisiaj budzik obrażony

stoi w kącie od parady

Wena za to każe wstawać

bez skrupułów i żenady


Ma nadzieję że się uda

wiersz napisać o poranku

rymem kwiaty namalować

albo malwę tuż przy ganku


O księżniczce może wspomnę

leśnych duszkach coś napiszę

co się dzieje w mysiej noże

pozaglądam w kąty, nisze


Lub zakończę me pisanie

by nie nudzić was rymami

jutro też mnie Wena zbudzi

męcząc swymi życzeniami

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz