Ponad miastem
Ponad miastem dzień się budzi
w domach słychać krzyk budzika
wstawać wrzeszczy rozwydrzony
życie przecież wam umyka
Słonko jeszcze z bladym licem
rozsuwając chmur firanki
od zarania ludzkich dziejów
rozespane budzi ranki
Przeciągając się w pościelach
człek do pracy się szykuje
w zagonionej paszczy miasta
przeżyć jakoś dzień próbuje
A wieczorem w czterech ścianach
z utęsknieniem znowu czeka
kiedy dzionkiem umęczona
senna, zamknie, się powieka
I tak biegnie dzień za dniami
wskazówkami czasu pchany
lecząc snami w środku nocy
ciężkie
codzienności rany
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz