W przytulnych
pieleszach Gdańskiej
„Wena” przycupła
w kąciku
wsłuchana w rymów
melodię
prozę oraz haiku.
Jak zapach
kadzidła w kościele
obecność jej w
koło czuć było
gdy martwe pisane
słowo
w Poezji naraz
ożyło
Na
biało-czerwonej ławeczce
poetyckie
zasiadły dusze
dławione tremy rękami
stresu przeżywały
katusze.
Wzbogacił się
polski naród
o wiersze pełne mądrości
o piękno ukryte w
szufladach
też może o
wieszczy przyszłości
Jan nam poezję
zaśpiewał
aż serce do tańca
się rwało
słuchać jej
mogłem bez końca
wciąż było jej
mało i mało.
Do łez
wzruszające słowa
z głębi płynące
człowieka
tąsknoty w nas
obudziły
za życiem co nam
ucieka.
W słowach
przysięgi zawarte
„Kapitanie mój Kapitanie”
Weny błogosławione
ręką
piąte, rodziło
się Wierszobranie
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz