sobota, 16 sierpnia 2014

Maciejka

Nie wiersz to lecz krzyk pamięci
co z głębi serca płynie,
ulotny jak sen o poranku
moje z dzieciństwa wspomnienie.

Dawno to dawno jest temu
lecz pamięć spać nie pozwala,
czas cofa się lat pięćdziesiąt
epizod jak opium upaja.

Zapach maciejki mnie dręczy
taki pod domu oknami
który jak kołdra ciepła
otulał me ciało nocami.

Ogród mamy wspaniały
przez Anię pielęgnowany,
przykrość sprawiłem jej mówiąc
maciejki przecież nie mamy.

Z kraju przywiozła nasionka
sadząc je tuż przy jabłoni,
wyrosły w kwiatów błękicie
o pięknej czarownej woni.

Zawładnął moim umysłem
głos słyszę gdzieś mamy i taty,
znów jestem dzieckiem malutkim
maciejki tam widzę rabaty.

Otworzył albumy dzieciństwa
to nic że są czarno-białe,
cud sprawił zapach kwiatów
choć są tak kruche i małe.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz