poniedziałek, 3 lutego 2025

 

                                      Za kominem

Za kominem w mym pokoju

świerszczyk swoje skrzypce schował,

ciężką zimę, słotną jesień

w ciemnej szparce przezimował.


Coraz częściej mruży oczka

i prostuje zgrabne nóżki,

główkę dźwiga choć zaspany

coś podnosi go z poduszki.


Pewnie to promyczek słońca

wszedł figlarnie w ciemną szparkę,

pieszcząc czule sztywne członki

chce zaprosić go na randkę.


Wstanie przejrzy swe skrzypeczki

skrzydła zmięte wyprostuje,

śpiewem ptaków pobudzony

z muchą w tańcu zawiruje.


Spała w obok przy świerszczyku

z zimna bidulinka drżała,

z boków wiszą jej skrzydełka

bez jedzonka ciut zmarniała.


Widząc taką zabiedzoną

żal się mu zrobiło muchy,

skoczę mówi do spiżarni

żeby przynieść ci okruchy.


skrzypki zostaw lepiej tutaj

na nic się przydadzą w drodze,

mucha znając życie dobrze

powiedziała mu w przestrodze.


Czasem skoczy ktoś do kiosku

żeby przynieść papierosy,

znika jakby go nie było

mimo że był w gatkach, bosy.


Z miną na śmierć skazanego

wylazł świerszczyk ze swej szparki,

by okruszki chleba przynieść

mądrej muszce ze spiżarki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz