Jak przyjaciel
Kiedy spojrzę hen za siebie
na dzień gdy zacząłem pracę
teraz po czterdziestu latach
widzę wartość, którą tracę
Będąc w Szkole Zawodowej
zakochałem się w tej pracy
stal pragnąłem natchnąć życiem
nie być „sztajgrem“ jak rodacy
Po skończonej z dumą szkole
stała się mym przyjacielem
kimś kto sens nadawał życiu
bliskim, kumplem, żywicielem
Żeby wiedzieć więcej o niej
dyplom zdobyłem Technika
by w konstrukcji widzieć duszę
siłę która ją przenika
Stal nieżywą, hartowaną
potrafiłem w ruch zamienić
Bogiem czując się po trochu
świat postępem mogłem zmienić
Widzę cząstkę mojej duszy
w samolotach, aut motorach
w halach fabryk, urządzeniach
w sterowaniu i w zaworach
Coraz częściej szef przegląda
w moich aktach kartotekę
by odłożyć na tor boczny
spracowany wrak- kalekę
Biorąc w dłonie klucz czy śrubę
czuję życie w nich płynące
moim wiekiem przestarzałe
gaśnie mych „idei“ słońce
Niepotrzebne już nikomu
starczy umysł, słabe ręce
marny grosz Emerytury
dadzą za to mi w podzięce
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz