Była tuż, tuż obok,
bliziutko pod poduszką,
podszepty jej słyszałem,
prosto na me uszko.
Mówiła coś o wiośnie,
i o spacerze w parku,
dotyk miękkich palców,
czułem na mym karku
W słowach rymowanych,
szeptała o miłości,
o sercach zawiedzionym,
o smutku i radości.
Może to złodziejka,
lub sąsiadka z góry,
niech Ania się nie zbudzi,
bo będą awantury.
Kim jesteś powiedz miła,
spytałem ją cichutko,
dlaczego spać nie dajesz,
i szepczesz tak słodziutko.
Ja jestem twoja Wena,
znasz bo piszesz wiersze,
więc nie jest to na pewno,
spotkanie nasze pierwsze.
To ja ci podpowiadam,
rymy w śnie, na jawie,
gdy tylko mnie zawołasz,
się znów przy tobie zjawię.
Leżałem tak cichutko,
zasnąć się nie starałem,
lecz sen zamknął powieki,
i wszystko zapomniałem.
Nie będzie dzisiaj rymów,
uciekły gdzieś pomysły,
pomocne słowa Weny,
wraz z przebudzeniem prysły.
Przydał by nam się taki,
dyktafon snów i myśli,
by rano nie zapomnieć,
co się nam w nocy przyśni
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz