sobota, 22 lutego 2014

„Zaczarowany ołówek”

https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhBWIlevnKn8l-QAADgNosrda1G0G_MUDzRvaZddsAiTjoePc9XNylEpT5pSFVU9xQ4TLuRGY5Et0T8HHlMSMdwAuD_oLNDO9xV_J_o7G3AOvMMFORMkA7Y_stY1Of1MFYfWj8SL8Z9CZc/s1600/7651d327fa.jpgWnuki się u nas zjawiły
na krótko w odwiedziny,
spróbuję więc wykorzystać
cudowne z nimi godziny.

By mogły z dumą opowiadać
że czas spędzili z dziadkami,
kartki wyjąłem papieru
stół zasypałem kredkami.

Jak w "Zaczarowanym Ołówku"
ręką fantazji wiedziony,
ciekawością otoczony dzieci
puste zapełniałem strony.

Słonika im narysowałem
z bardzo dużymi uszami,
z trąbą jak wąż strażacki
oraz strasznymi kłami.

Żyrafę z szyją długaśną
by wszystko w około widziała,
i hienę, brzydką w cętki
która się z wszystkich śmiała.

Wielbłąda z dwoma garbami
taki to wybryk natury,
gdy w piasku się położył
pomyślał wnuk że to góry.

Z dużą czupryną hipisa
lwa im też narysowałem,
by śmieszniej było, zagadkowo
prążki mu zebry dodałem.

W koronie dumnego żurawia
z workiem na dziobie pelikana,
i tylko uszy i oczy widoczne
w wodzie śpiącego hipopotama.

Był tam też domek z piernika
ciążka na stacji lokomotywa,
na księżyc lecąca rakieta
jak się od ziemi odrywa.

Rekin mi połknął gumkę
przewrócił narysowany statek,
wieloryb fontanną wody
spryskał nas na dodatek.

Kartek zaczęło brakować
przytępione leżały ołówki,
i dzieci ciekawością rozpalone
nad rysunkami główki.

Dostając od mojej Ani
w nagrodę pachnącą kawę,
całusa od Kuby, Matiego
zdobyłem malarza sławę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz