Niedojadek
skóra kości
chciał
polecieć sobie w gości,
nie
rakietą lub dywanem
lecz
balonem nadmuchanym
Mówi
kupię bardzo duży
by
wytrzymał w mej podróży,
lub
się chyba nie wygłupię
jak
od razu ze trzy kupię.
Spać
się kładzie bez kolacji
nic
z obiadu w restauracji,
na
śniadanie tylko woda
przecież
czeka go przygoda.
Złapał
baloników sznury
już
go ciągną prosto w chmury,
z
strachu ma już pełne gatki
małe
z góry ludzie chatki.
Wrócić
naraz chce na ziemię
gdzie
rodzinne jego plemię,
nic
dobrego to nie wróży
dosyć
ma już swej podróży.
Gaz
chce spuścić w baloniku
skończyć
podróż i po krzyku,
nie
chce lecieć, chce lądować
ziemi
dotknąć, ucałować.
Lecz
to nie jest prosta sprawa
widzi
że to nie zabawa,
baloniki
prawie w chmurach
a
on wisi na ich sznurach.
z
dwa lub trzy tak po kolei,
albo
z łuku czy też z kuszy
licząc
że się nie poruszy.
Lecz
się także zdarzyć może
że
go trafię nie daj Boże,
bez
balonów spadnie wtedy
i
napytam sobie biedy,
Pękły
wszystkie baloniki
słychać
w dole strachu krzyki,
skóra
kości na dół leci
zamykają
oczy dzieci.
Niosą
ludzie prześcieradła
by
chudzina do nich wpadła,
a
że na nim skóra chuda
może
się go złapać uda.
Leci
na dół głośno krzycząc
na
ratunek jeszcze licząc,
zmawia
pacierz, kciuki ściska
łups-
i wleciał do mrowiska.
Naraz
budzi się chudzina
pod
nim miękka jest pierzyna,
w
łóżku mu się to przyśniło
zagrożenie
w mig minęło.
Pędzi
naraz do lodówki
bierze
szynkę i parówki,
puszkę
z zapiekanką mięsną
wcina
aż się uszy trzęsą.
Niech
to dzieci przeczytają
co
się ciągle odchudzają,
chcą
być chude jak modelki
nóżki
cienkie jak serdelki.
Dupcię
jak ziarenko kawy
byle
dorwać się do sławy,
zdrówko?,
po co, nam odpowie
o
nie później zadbam sobie!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz