Powolutku bez jutrzenki
nowy dzionek się obudził
świergot ptaków dookoła
i cichutkie głosy ludzi
Choć za oknem jeszcze szaro
dom się budzi rozespany
krzesło stuknie, pies zaszczeka
odsuwanej szum firany
Zapach kawy się roznosi
słychać życie się budzące
chociaż gdzieś za siódmą górą
drzemie sobie jeszcze słońce
Budzi mnie przyzwyczajenie
mimo że dziś jest sobota
wybujały trawnik woła
czeka znowu mnie robota
Lub też Wena niegodziwa
która sama spać nie może
sprawdzić chce i skontrolować
czy przypadkiem coś nie tworzę
nowy dzionek się obudził
świergot ptaków dookoła
i cichutkie głosy ludzi
Choć za oknem jeszcze szaro
dom się budzi rozespany
krzesło stuknie, pies zaszczeka
odsuwanej szum firany
Zapach kawy się roznosi
słychać życie się budzące
chociaż gdzieś za siódmą górą
drzemie sobie jeszcze słońce
Budzi mnie przyzwyczajenie
mimo że dziś jest sobota
wybujały trawnik woła
czeka znowu mnie robota
Lub też Wena niegodziwa
która sama spać nie może
sprawdzić chce i skontrolować
czy przypadkiem coś nie tworzę
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz