Noc miała mnie w
objęciach
dręczyły sny mnie
jeszcze
trzymały nocne
kleszcze
Przy boku mym
leżała
jak Bóg ją
stworzył, Ania
myśl moją
odpędzając
od wczesnego
wstawania
Rozdarł się w
niebogłosy
na nocnej szafce
budzik
tak jakby w
środku siedział
zdesperowany
ludzik
Wysłany tu przez
szefa
by wyższość swą
pokazać
i w psotnych
figlach myśli
specjalnie mi
przeszkadzać
Zemszczę się na
nim srodze
spartaczę dziś
robotę
uśmiechnę się
szyderczo
gdy powie przyjdź
w sobotę
Swym rozognionym
ciałkiem
stuknęła w bok
mnie Ania
nic z tego dziś
nie będzie
się szykuj do
wstawania
Jak osa z swym
żądełkiem
wylazłem zły
zgorzkniały
jak w takim
stanie przetrwać
mam zdrowy
dzionek cały?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz