
Kończy mi się czas urlopu
znów do pracy iść mi trzeba
by na rentę zapracować
smarowaną kromkę chleba
Stres mnie zbudzi wcześnie z rana
będzie jechał ze mną drogą
dręczył mnie i upokarzał
chcąc zawładnąć mą osobą
Zacznie się znów kierat pracy
podwyższając mi ciśnienie
lecz niestety nie tak szybko
podwyższając moje mienie
Już sześćdziesiąt mam na karku
i trójeczkę w swej metryce
muszę więc się zastanowić
czego chcę i na co liczę
Kawka była z żonką w łóżku
wierszyk czasem napisany
co tu mam wam opowiadać
było super jak u mamy
Długo w łóżku nie uleżę
drażni rankiem mnie pierzyna
wstając wcześnie lubię patrzeć
jak dzień wolny się zaczyna
Widzieć jak się noc spać kładzie
jak się w kuchni krząta Ania
jak bez stresu codziennego
się zasiada do śniadania
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz