środa, 4 września 2013

Obnażone lato

Najpierw narzekaliśmy
bo zimno i deszczowo,
że trzeba chodzić w kurtce
i z ochroną nad głową.

Że lato gdzieś uciekło
schowało się za chmury,
jakby to był listopad
człek chodził zły ponury.

A teraz znów wokoło
stękanie, zawodzenie,
że nieprzyjazne słońce
wypala w nas istnienie.

Pozrzucać z ciał ubrania
najlepiej by nam było,
golutkim tak jak w raju
wygodnie by się żyło.

Jak na nudystów plaży
starzy czy też młodzi,
do pracy bez ubrania
golutki by przychodził.

Musiałbym tuż przed wyjściem
mą skórę wyprasować,
co zwisa popodciągać
coś wypchać i coś schować.

Zachodu co niemiara
ze względu na duchotę,
gdy wszyscy w pracy goli
jak wykonać robotę.

Więc wezmę chyba urlop
wejdę do łazienki,
napuszczę w wannę wody
skrywając moje wdzięki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz