czwartek, 17 lipca 2025

 

Pomimo



Chciałem dzisiaj coś napisać

o wiosence tuż u progu

za to że jej przyjść pozwolił

podziękować panu Bogu


Mógł jej przecież zamknąć drogę

grad śląc z góry, błyskawice

drogę polną pokryć śniegiem

obladzając miast ulice


A on tylko chciał przypomnieć

widząc wiosnę w letnich szatkach

że za wcześnie się zjawiła

przy skalniaku i rabatkach


Że za wcześnie na pikniki

chociaż drzewa całe w pąkach

choć już ptaki na wylęgach

i kaczeńce już na łąkach


Musi się w cierpliwość ubrać

zanim pójdzie z wiatrem w tany

nim słoneczko ją ogrzeje

i rozbudzi zboża łany


Czeka na nią mnóstwo pracy

nie hulanki i swawole

pokryć kwieciem musi sady

obsiać ziarnem płodne pole


Później kiedy już natura

sad obrodzi owocami

będzie mogła na ławeczce

ciut odpocząć wieczorami


Usiądziemy razem z wiosną

nic, że zbladnie jej uroda

bo za płotem będzie czekć

lato- jej siostrzyczka młoda

 

Początek początku


Na początku było słowo

choć nie było jeszcze świata

ponoć Bóg nas natchnął życiem

zrodził ojca, matkę, brata


Po zawiłych ścieżkach życia

na rozdrożach dróg, rozstaju

łącząc geny człowieczeństwa

w Boskim się zaczęło raju


Schodząc z drzewa, by rozpalić

pierwszy ogień przed jaskinią

jeszcze w stadzie, nie wiedzieli

że już stali się rodziną


Tworząc skalne malowidła

instrumenty z zwierząt kości

kolorowe rasy płodząc

byli początkiem ludzkości


Spoglądali w gwiezdne niebo

w nich swojego widząc Boga

szaman dbał by ich umysły

strach przepełniał oraz trwoga


Gwiezdne budujemy statki

już nie wierząc w Biblii słowa

marząc że tam pośród planet

czeka na nas przyszłość nowa


A gdy już tam dolecimy

zasiedlając obcych ziemię

rozsiejemy wśród nich geny

by przedłużyć ludzkie plemię


 

Pochopna decyzja


Jak powstrzymać tą lawinę

jak zawrócić zaproszonych

jak odwrócić złą decyzję

tych na stołkach, napuszonych


Jak zawrócić tych co w drodze

poprzez pola, lasy, łąki?

jak ożywić tach co w morzu

zostawili swoje szczątki?


Jak powiedzieć tym z pustyni

że już miejsca u nas nie ma

że to dla nich zaproszenie

to Europy wielka ściema!


Rozrabiali tu ich bracia

gwałt, rabunek, tak jak leci

pościągali po trzy żony

swoje i znajomych dzieci


Budzi się EU mieszkaniec

broniąc swojej tożsamości

płot stawiając na granicy

nie chce rozwydrzonych gości


Wali ustrój się Europy

z każdej strony buntu głosy

czas by stanął ktoś na górze

kto odmieni EU losy!


Chroniąc stołki w parlamencie

butni jeszcze, są panami

tych co naród pragną chronić

nazywając-- nazistami


Jak polityk ma sumienie

swe oczyścić i swej klasy

by ich motłoch nie wymienił

co podkute ma obcasy?


 

Po wertepach


Po wertepach ludzkich istnień

ścieżkach które zwiemy życiem

radość z troską idą w parze

gdzie i śmierć się czai skrycie


Opłotkami miast i wiosek

w czterech ścianach swego domu

czasem pech się czai w kącie

nie potrzebny z nas nikomu


I tak wtrąca się w istnienie

jak to życie bez pytania

porządkuje nasze losy

od kołyski, od zarania


Jedni mówią że to Bozia

gęsim piórem losy pisze

drudzy znowu że to diabeł

tak zapełnia piekła nisze


Więc się po co zastanawiać

kto nam tu podkłada nogi

kto ważniejszy czart czy niebo

czy po prostu los ubogi


Weźmy dzień jak 6-tkę w Totku
jutro, już GO może nie być

w progi swe zaprosić szczęście

by go jak najlepiej przeżyć

 

Pierdoły


Kiedyś na wsi było lepiej

stare baby wieści siały

wstyd się kończył na opłotkach

świat był wtedy bardzo mały


Kiedyś klachy jak wyrocznia

biegły cwałem po ulicy

niepotrzebny był listonosz

starczył Messenger w spódnicy


Dzisiaj wszyscy wszystko wiedzą

czy to prawda bez znaczenia

każdy może kogo zechce

zrobić w konia lub w jelenia


Na Facebooku lub WhatsAppie

każdy nam ciemnotę wciska

o zarazie, cud szczepionce

zaraz wierzą w to ludziska


Jeden z nas jak kaznodzieja

inny ćwiartka polityka

zna się na tym lub na tamtym

lub ciemnotę nam wytyka


Kabel ma być coraz grubszy

nie wystarczą światłowody

dzisiaj wszystko co na Fejsie

to już jak w sądzie dowody


że papieru braknie w sklepie

uwierzyli w mig ludziska

już kolejka stoi w sklepie

każdy z nich swą rolkę ściska


Jak tu człek ma innym wierzyć

plewy od ziarna oddzielić

kiedy można dziś tak łatwo

kłamstwo na biało wybielić

 


Dawcy Organów


Cenię moje w głowie oczy

dbam o nerki i serduszko

choć wątroba się buntuje

lubię słodko zjeść i tłusto


Choć już latek mam co nieco

siwy włos posrebrzył skronie

jeszcze umysł do psot skory

i do pracy sprawne dłonie


Płuca czyste bo nie palę

może komuś się przydadzą

zanim grób pokryją kwiaty

lub do krematorium wsadzą


Po co mi w ciemnej mogile

jakieś członki czy organy

i też w piecu więcej dymu

kiedy będę już spalany


Mogą przydać się cierpiącym

chorym którzy są w potrzebie

po co diabłu one w piekle

na nic nam potrzebne w niebie


Niech więc biorą co potrzeba

kiedy przyjdzie ma godzina

za to niech zdrowaśkę zmówią

chorzy, bliscy ich rodzina


Ci co nie chcą być dawcami

niech podpiszą oświadczenie

że organy sobie kupią

dom sprzedając oraz mienie

 

Odległe cele


Dokąd pytam wiedzie droga

jakie mam przed sobą cele

co przyniesie los mi jeszcze

czasu mam już tak niewiele


Kawał drogi już jest za mną

los nie zawsze był łaskawy

choć walczyłem jak spartanin

dawno minął mój czas sławy


Sztuką jest coś jeszcze zrobić

z resztką czasu tak drogiego

odganiając na plan dalszy

czekające Boskie niebo

Wykorzystać starcze siły

korzystając z trochę mienia

mniejsze myznaczając cele

mieć coś jeszcze do zrobienia


Buty włożę wagodniejsze

by do celu dojść podróży

przerwy częstsze zaplanuję

nic, że drogę to wydłuży


Zawrę z Weną znów układy

by napisać tomik nowy

na złość bliskim i znajomym

spiszę w nim swoje przygody